Archiwum 17 czerwca 2017


cze 17 2017 Ziemia Obiecana
Komentarze: 0

            Ziemia Obiecana

 

Kiedy obudziłam się rano, pociąg stał na jakiejś stacji,

gdzie można było się zaopatrzyć w żywność i wodę.

Skorzystałam z tego i wyszłam z plastikowym kanistrem,

aby zaopatrzyć się w wodę.Co za ulgga ! Można też

skorzystać z sanitariatów !

Tydzień podróży i jesteśmy już na Ziemi Obiecanej,

w krainie gdzie udzielono nam azylu- jako uciekinierom.

Wraz z pozostałymi osobami- zaczęłam się rozglądać,

gdzie mogę zatrzymać się z moją rodziną.

Znalazłam pusty drewniany dom-tonący w zieleni.

Zauroczył mnie.Postanowiłam tu pozostać i walczyć

o przetrwanie rodziny.

Zapasy żywności, na długo nam nie starczą- może n a tydzień,

trzeba więc szybko coś robić.

Jedyną rzedczą, którą mogłam tu wykonywać bylo:

sprzątanie u zamożniejszych mieszkańców i szycie.

Zabrałam bowiem ze sobą przenośną maszynę do szycia.

Następny etap, to przygotowanie dwójki moich dzieci

do szkoły, w której rozpocznie się nauka za 2 miesiące.

Po wykonaniu niezbędnych prac domowych, takich jak

sporządzenie posiłków i sprzątanie-  mogłam zająć się szyciem.

Maszyna, którą posiadałam,pozwalała mi na dokonywanie niezbędnych

przeróbek odzieży dla moich dzieci , dla siebie i innych.

Wystarczyło , że kupiłam tanio kilka resztek tkaniny , a mogłam już

coś z tego  uszyć..Była to wielka pomoc dla mnie.

Cieszył mnie każdy drobiazg, który wykonałam sama.

Czas naglił- musiałam szybko przygotować dwójkę dzieci

do szkoły podstawowej /Eni i Maxa /.

Dzieci miały niewielkie opóźnienia w nauce, ze względu na wojnę.

Teraz, były jeszcze zagubione i wystraszone szkołą.

Kilka dni zajęć w szkole wystarczyły, aby dzieci się oswoiły

i chętnie do niej uczęszczały.

Najstarszy syn ukończył Szkołę Podstawową, w tempie

przyspieszonym i musiał mi pomagać w utrzymaniu rodziny.

Podjął pracę, w charakterze listonosza i dobrze sobie radził.

Jedna córka miała dopiero 5 lat i musiała ze mną przebywać w domu.

Nie mogłam jej oddać do przedszkola, bo nie pracowałam.

W momentach , kiedy zmuszona byłam załatwiać różne sprawy,

zostawiałam ją w domu, pod opieką sąsiadki.

Pewnego dnia, kiedy wyszłam po zakupy, a dziecko zostało w domu-

po powrocie nie zastałam dziecka.

Sąsiadka, która miała się nią opiekować, zostawiła ją samą na moment, kiedy wyszła

po gazety, na drugą stronę ulicy.Po powrocie- dziecka nie było.

Zaczęły się żmudne poszukiwania i zgłoszenie zagubienia.

Wiem, że to moja wina, ponoszę za to odpowiedzialność.

Nic mnie nie usprawiedliwia.

Kilka miesięcy poszukiwań- bez rezultatów.

Mogłam tylko czekać i walczyć o byt pozostałych członków rodziny.

 

c.d.n

mariatalar

NieN