Archiwum 11 lipca 2017


lip 11 2017 Dalsza droga...
Komentarze: 0

        Dalsza droga..

 

Noc spedziłam w skromnym pokoiku, na terenie posesji.

Ranek, zastał mnie wypoczętą i w dobrym humorze.

Po posiłku, wraz z nowym przewodnikiem-ruszyłam

w dalszą drogę.Przewodnikiem moim był koń wraz z jeźdźcem.

Po pokonaniu, około 3 km- przewodnik posadził mnie na koniu,

a sam prowadził go za uzdę.

Mijaliśmy różne zagajniki, pola i ląki. Nie potrafiłabym określić,

dokąd zmierzamy.Tak było przez parę godzin, aż do zmroku.

O zmroku, ukazał się nam następny szałas,  gdzie mieliśmy

spędzić noc.Przewodnik, bardzo sprawnie sporządził kolację,

z produktów, które posiadał ze sobą.

Po posiłku-zapadłam w kamienny sen.Nie wiem , jak długo spałam,

ponieważ nie słyszałam niczego.

Zbudziło mnie słońce, które było już wysoko na horyzoncie.

Rozejrzałam się uważnie wokół siebie i stwierdziłam, że jestem sama.

Na stole znalazłam kartkę, od przewodnika- gdzie objaśniał,

w jaki sposób mam się kierować w poszukiwaniach.

Przewodnik, pozostawił mi też ,zapas art. żywnościowych na drogę.

Nie pozostało mi więc nic innego , jak  po śniadaniu - iść dalej..

Kroki moje, skierowałam nad strumień,którego brzegiem przesuwałamsię na południe.

Po przejściu kilku kilometrów- zobaczyłam jakieś domostwo.

Bardzo się ucieszyłam, ponieważ spodziewałam się jakiejś informacji o bliskich.

Gospodyni, była miła - poczestowała mnie posiłkiem, a następnie

skierowała do lokalnych władz.Trafiłam na posterunek, gdzie po przesłuchaniu

uzyskałam czsowe miejsce pobytu.

W międzyczasie , w mediach ukazała się informacja, że odnaleziono

dziewczynkę ,która zaginęła 5 miesięcy temu.

Czekałam na odzew rodziny. Trwało to kilka dni.

Matka z bratem- zgłosiła się po mnie , po kilku dniach.

Radość była wielka, gdyż sądzono, że już nie  żyję .

Mogłam nareszcie odetchnąć i przemyśleć, co mnie spotkało po zaginieciu.

 

c.d.n.

mariatalar