Archiwum listopad 2017


lis 29 2017 Nowe życie Eleonory
Komentarze: 0

           Nowe życie Eleonory

 

"Siedzę w moim pokoiku, wynajmowanym za 1/4 moich zarobków.

Przygotowuję się na spotkanie, decydujące o moim dalszym życiu.Mam propozycję:wyjazdu

za granicę i poślubienie o 15 lat starszego mężczyzny.

Los mój odmieniłby się diametralnie- jednak decyzja była odmowna.

Nie bylam w stanie podjąć innej decyzji, ponieważ uczucia moje ulokowane były gdzie indziej.

Czy słusznie? Los to pokaże !

Wiele dni  uplynęło- siedzę w restauracji, z moim kolegą i czekam na posiłek.

Wzrok mój zatrzymał się na dwóch wchodzących meżczyznach.

Jednym z nich był ktoś- kogo naprawdę kochałam !

Raz jeszcze los wystawił mnie na próbę! Nie mogłam już zmienić decyzji,wcześniej podjętej.

Serce mi krwawiło- kiedy patrzyłam w kąt restauracji,skąd wpatrzony we mnie- był mój ukochany!

Nie mogłam mu też nic powiedzieć-tak już pozostało na zawsze !

Nasze drogi się rozeszły i nikt i nic tego nie zmieni..!

 

     Kilka lat później..

 

Życie toczy się dalej..Dzisiaj t.j. 13 marca 1986 r.siedzę w moim przytulnym pokoju-słucham

melodii, płynących z radioodbiornika.Serce moje przepelnione jest marzeniami- wyrywa się

w góry, które niestety nie są już dla mnie !

Radość moja była wielka, kiedy zdołałam się wdrapać na łagodny stok !

Podziwiam naturę ! Promienie słońca muskają i pieszczą nagie drzewa.

Resztki brudu po zimie- otrząsa lekki wiatr.Strumyk górski-nuci cichą melodię !

Wśród drzew-odezwal się  również wdzięczny głosik ptasi, który rozwesela ponury krajobraz,

wczesno wiosenny, smutny i ponury .

Dzisiaj, nie potrafię już  cieszyć się  życiem, jak dawniej !Tak niewiele radości mi zostało.

Tęsknię, za moimi przyjaciółmi ze świata zwierzęcego.

Tak  bardzo chciałabym ich przytulić i nacieszyć się nimi !  Gnębi mnie tęsknota..

Los moich pupili będzie marny, jezeli mnie zabraknie.One są dla mnie najważniejsze !

Muszę dla nich starać się wyżyć ipokonać problemy zdrowotne.

Wiem, że nikt mnie już nie potrzebuje- ani ja nikogo.

Uczucia moje się wypaliły- pozostał tylko popiół, który wiatr rozniesie, na wszystkie strony

świata.

     Nie mogę dzisiaj pojąć skąd było tyle żaru i uczuć we mnie !

Był też  egoizm i chęć władania osobą najbliższą.

Miłością, nie można jednak nikogo przekupić- bo jest to uczucie samoistne, do którego

nikogo się nie zmusi .Świadomość ta, doprowadziła do stanu obecnego, który jest trwaniem

w spokoju.Zasklepiona w skorupie- istnieję z dnia na dzień, bez nadziei !

  Tylko  Świat zmieniany i przekształcany przez Stwórcę- wzbudza mój podziw  i uczucia !

Jest to coś wspaniałego obserwować jak wszystko budzi się do  życia, a  późnie zamiera-

przy różnokolorowych liściach jesieni.

Pory roku - są odbiciem nastroju mojej duszy.

 

13.06.1988

Serce rozdarte- szuka ukojenia w muzyce.

Gniew i bezsilność, że to wszystko przyspiesza mój koniec, doprowadza mnie do rozpaczy !

Szukam na nowo skorupy,aby się w niej zasklepić i móc przetrwać jak najdłużej  ..!

Ach, tak wiele zostało do zrobienia ! Nie osiągnęłam nic !

Pustkę muszę wypełnić- odzyskać natchnienie i wiarę, która popchnie mnie na drogę czynu..!

Dużo można zrobić, lecz cel musi być jasny !Teraz- nie widzę takiego celu !

Uspokajam się- słuchając sonaty księżcowej Beethowena.Każda melodia gra na strunach

mojej duszy- szepce cicho :pójdź do mnie moja mała- ja  Cię utulę,zapomnisz wszystko-

wśród gwiazd na niebie ..!Wiatr Cię ukołysze- jak wśród kłosów żyta..Chodź mała i nic nie pytaj !

Dotknę Cię cxzule- oczy ucałuję ! Świat jest okrutny- a miłość nietrwała..

Wznieś się na wyżyny i znajdź ukojenie..Moja melodia, to zbawienie...

Pójdź do mnie mała- daj rekę swoją...

Wśrod łąk kwitnących- Ja Cię ukoję ..

Zapomnisz wszystko- co Ci niemiłe ..

Wstaniesz uśmiechnieta - powiesz żyję !

Ach! Idźcie sobie marzenia moje- zgasła w mojej duszy chęć na nastroje .!

Nie mogę wzniecić dawnej mojej siły- co tworzyć i walczyć mi pozwoliła.

Uczucia z serca - żal wypalił..Wspomnienie, czasem wstrzasa moją chucią !

Nie dopuszczam jednak żadnych niepokoi- niech odpłyną w dal,jak marzenia moje...

Pójdź do mnie mała- szepcą mi kwiaty..

Czemu w Twoich oczach widać złą datę ?

Co takiego uczyniłaś, że los Cię prześladuje ?

Głowę swoją ułóż- my Cię ukoimy, smutek z Twego lica szybko rozpędzimy..!

Może ogarnie Cię sen mara- co prowadzi w zaświaty,

w podziemną otchlań i zielone pałace..

Ach, jak cudownie pachną tam kwiaty !

Ptaki nucą melodie do taktu- wszystko faluje, nisko się pochyla..

Poruszam się wśród stworzeń- jestem tu szczęśliwa !

Wzrok z wdzięczności - kieruję do Boga, ktory pozwolił mi  to oglądać..!

Cóż za wspaniałe krajobrazy .! Nie mogę mieć w sercu już urazy.!

Ach, jak cudownie być tam kilka godzin ..!

Świt, mnie jednak budzi- czas wracać do ludzi..!

Powracam ze świata marzeń- chociaż melodia ciagle brzmi w moich uszach..

"pójdź moja mała..Stań się ufniejsza do ludzi- niechaj Świat w Tobie tylko dobro wyzwala!

Z biegiem lat, znikną Twe natchnienia- wiatr rozwieje marzenia ...

Z pamięci znikną wspomnienia..

Nieodłączne pozostaną cierpienia - aż do dnia przeznaczenia....."

 

c.d.n

mariatalar

lis 22 2017 Rozstanie.
Komentarze: 1

          Rozstanie.

 

" Pod moim domem /t.j. Eleonory / stanął samochód, którego zadaniem było

przewiezienie moich rzeczy, do nowego miejsca zamieszkania :do cioci.

Ciocia mieszkała w odległości około 15 km, od dotychczasowego miejsca zamieszkania.

Patrzyłam na to, nieruchomym wzrokiem i nic mnie nie obchodziło!

Rozstałam się przecież z moim ukochanym.Świat mój,zawalił się w gruzy,było mi

obojętne, co się teraz dzieje.

Po przyjeździe na miejsce i wypakowaniu rzeczy- wydzielono mi mały pokoik na poddaszu.

Jedyne meble to: metalowe  łóżko, szafka i krzesło.

Pietro niżej- mieszkały trzy moje kuzynki, które były rozkapryszonymi istotami.

Musiałam im we wszystkim ulegać. To był koszmar !

Po pierwszej przespanej  nocy w nowym miejscu- byłam pokryta bomblami !

Później, odkryłam, że powodem bombli były pogryzienia przez prusaki.

Doszłam do wniosku, że muszę stąd jak najszybciej uciekać ! Rozpoczęłam poszukiwania

nowego lokum.Zwróciłam się z prośbą  o pomoc , do pracodawcy.

Po dwóch miesiącach - udało się! Otrzymałam możliwość zamieszkania w pokoju służbowym.

Byłam wolna! Miałam też pracę, którą lubiłam .

Życie urzędnika, którym zostałam- nie było usłane różami.Wiedziałam, co mnie czeka,

a mianowicie :  ciężka praca i nauka w systemie zaocznym.

Szkoła , do której się zgłosiłam- to technikum zawodowe, które było oddalone około 50 km.

Czekał mnie dojazd pociągiem.Byłam jednak dobrej myśli-przy dobrym zdrowiu, podołam

wszystkiemu.Czas upływał mi na obowiązkach codziennych i pracy.

Tak, minęły 2 lata, dopóki znowu czarne chmury, nie zebrały się nad moją głową.

Nagła choroba, przerwała normalny tryb życia /komplikacje  po grypie /.

Zaczeło się długotrwałe leczenie szpitalne, a później domowe- przy ograniczonych

środkach finansowych.

Wszystko można jednak pokonać, jeśli tego bardzo się chce,

Ja, bardzo chciałam i udało się ! Znowu wracam do normalnego życia.

Praca zawodowa, po 10 godzin dziennie- dawała mi wiele zadowolenia,

a nauka w systemie zaocznym- pozostawiała mi niewiele czasu na inne rozrywki.

Nie oznacza to ,że nie wychodziłam z domu. Miałam swoich znajomych,z którymi

wychodziłam do kina, teatru, a czasem na tańce.Cieszyłam się życiem !

Podobny tryb funkcjonowania- trwał do zakończenia nauki zawodu.

Osobiste przejścia, skłaniały mnie  jeszcze bardziej do intensywnej pracy i nauki.

Budowałam swoją przyszłość- samotnie."

 

c.d.n

mariatalar

 

"

lis 12 2017 Młodość Eleonory
Komentarze: 0

       Młodość  Eleonory

 

" Do okresu młodości zaliczyć mogę czas, kiedy rozpoczęłam samodzielną pracę zawodową.

Ukończyłam  wówczas zaledwie 15 lat  /ukończyłam Szkołę Podstawową /.

To trudny okres w moim życiu- pełen wyzwań.

Musiałam wiele się uczyć, zarówno jak przeżyć, przy minimalnych zarobkach, a także dokształcać

się zaocznie / kończenie szkoły średniej /.

Wszystko to, było możliwe, przy dobrej organizacji pracy i dużej samodzielności.

Z kwoty wynagrodzeń, które otrzymywałam- 20 % musiałam wydać na opłacenie kwatery, a reszta

to: wyżywienie, ubranie , pomoce szkolne i inne.

Czasami wybierałam się rowerem lub pociągiem, do opiekunów na wieś, aby przywieźć

nieco wiktuałów.W czasie tych krótkich podróży spotkałam właśnie kogoś, kto  wywarł wpływ

na dalsze moje życie.Po kilkakrotnym spotkaniu, na tej samej trasie- zawarliśmy znajomośc.

Wspólne wycieczki po miescie, rozmowy- zbliżyły nas do siebie.

Było to dla mnie największe zauroczenie w zyciu !

Resztę dokonał bal sylwestrowy, na który zostałam zaproszona.

Przy moich skromnych środkach finansowych, kreację uszyłam sobie sama.

Było wspaniale! Tańce i urok osobisty partnera- pozwoliły na wspaniałą zabawę.

Nawet po kilkudziesięciu latach- słyszę jeszcze melodie, które grał dla mnie na skrzypcach-

mój partner.Myślałam, że nareszcie usmiechnęło się do mnie szczęście !

Niestety,los nie był dla mnie i tym razem łaskawy !

Okazało się bowiem, że mój wybranek- nie spełniał wymogów moich opiekunów.

Różnice światopoglądowe, zadecydowały , że zmuszona zostałam do zrezygnowania,

z tej miłości, może największej - w moim życiu.

W tym czasie bowiem byłam bezwolnym lisciem, zależnym od innych.

Nie było nam dane- być razem..."

 

c.d.n.

mariatalar

 

"Do okresu mł

 

lis 02 2017 Blaski i cienie życia Eleonory
Komentarze: 0

        Blaski i cienie życia Eleonory

 

Mama moja, pomimo wysiłku- stawała się coraz bardziej uzależniona,

od pomocy innych.

Nie bardzo mogła już uczestniczyć w Warsztatach, a także miała trudności

w wykonywaniu prac manualnych, które tak bardzo lubiła.

Próbowalam ją wówczas nakłonić do spisania wspomnień,opartych na jej

przeżyciach osobistych.Nie było to łatwe- jednak się udało.

Ja, jej córka Rita - przedstawię część wspomnień , mojej mamy : Eleonory.

 

      Dzieciństwo

"Pamięć moja, sięga zaledwie 5 roku życia, kiedy na zawsze odeszla od nas

mama- pozostawiając  4-ro dzieci.Wszyscy pozzostali pod opieką dziadków-

rodziców mamy.Z tego okresu, a był to czas wojny- pamiętam tylko niektóre

fragmenty.Pamiętam, strzelaninę wokół domu, bezsenne noce w winnicy,

gdzie cała rodzina się chroniła, przed wojskiem okupanta i bandami.

Koszmar, który przeżywaliśmy- zakończyl się ucieczką z naszego domu,

z niewielkim dobytkiem. Nie było innego wyjścia , bo groziła nam śmierć.

Następny etap , który zachował się w mojej pamięci- to podróż, bardzo długa / ponad tydzień/

wagonami towarowymi, wraz z naszym dobytkiem.

Docelowo osiedlono nas na Ziemiach Odzyskanych na Zachodzie kraju.

Była to wiosna 1946 r. /kwiecień /

Oczom moim ukazał się krajobraz, którego nie znałam.

Dom, który objęli moi dziadkowie byl położony w pobliżu rzeki.Było dużo zieleni.

Aktualnie w domu, była właścicielka  Niemka z dwoma synami,która przez krótki czas

zamieszkiwała wspólnie z nami.Stosunki- były poprawne, a moja babcia doskonale sobie

radziła w porozumiewaniu się w języku niemieckim.

Niemcy, do których nas zakwaterowano- cierpieli głód, nie posiadali  żadnych zapasów.

Nawe koty stanowiły dla nich pożywienie- co było dla nas szokiem.

My byliśmy w lepszej sytuacji, bo przywieziona krowa dawała mleko ,były też zapasy mąki

i inne.  Dotychczasowa właścicielka - nie chciała czekać na  oficjalne wysiedlenie.

Postanowiła zebrać niezbędne rzeczy do życia, ktore mogła przewieźć  ręcznym wózkiem,

wraz z synami, zaopatrzona w bochenki chleba przez babcię- opuściła nocą  swoj dom,

kierując się do granicy państwa/około 30 km/.

Po wielu latach dowiedzieliśmy się, że udało się im przeżyć- znaleźli się w RFN.

Byli właściciele, utrzymywali z naszą rodziną kontakty, aż do śmierci właścicielki,udzielali nam

też pomocy materialnej, z wdzieczności za pomoc  okazaną im, w trudnej sytuacji.

Miejscowość, w której dziadkowie objeli 7-mio hektarowe gospodarstwo rolne, była moim

domem do 15 roku  życia.Tu skończyłam Szkołę Podstawową i rozpoczęłam pracę zawodową.

Wszelkie prace fizyczne w gospodarstwie rolnym były moim udziałem.

Patrząc  na aktualną mechanizację na wsi, trudno nawet porównywać , co ja  jako kilkunastoletnia

dziewczyna- musiałam robić. Np. żniwa    trwały wiele dni.Było to koszenie kosą, kosiarką, za 

którą trzeba było wiązać snopki, czasami nawet sierpem, jeżeli zboże wyległo.W zbożu było

wiele ostu, a rękawic brak.Inne prace- są również nieporównywalne.

Wakacje dla mnie- to czas na zdobycie środków, na zakup książek do szkoly.

Umożliwiały to - Lasy Państwowe, organizując całodzienne wyjazdy samochodami na jagody.

W lesie był odbiór zebranych jagód.

Pomimo trudności, była radość  życia i chęć do pracy.Okres ten - mile wspominam.

Moment podjęcia pracy zawodowej poza domem- zakończył moje dzieciństwo."

 

c.d.n

mariatalar

mariatalar : : moja