lis 02 2017

Blaski i cienie życia Eleonory


Komentarze: 0

        Blaski i cienie życia Eleonory

 

Mama moja, pomimo wysiłku- stawała się coraz bardziej uzależniona,

od pomocy innych.

Nie bardzo mogła już uczestniczyć w Warsztatach, a także miała trudności

w wykonywaniu prac manualnych, które tak bardzo lubiła.

Próbowalam ją wówczas nakłonić do spisania wspomnień,opartych na jej

przeżyciach osobistych.Nie było to łatwe- jednak się udało.

Ja, jej córka Rita - przedstawię część wspomnień , mojej mamy : Eleonory.

 

      Dzieciństwo

"Pamięć moja, sięga zaledwie 5 roku życia, kiedy na zawsze odeszla od nas

mama- pozostawiając  4-ro dzieci.Wszyscy pozzostali pod opieką dziadków-

rodziców mamy.Z tego okresu, a był to czas wojny- pamiętam tylko niektóre

fragmenty.Pamiętam, strzelaninę wokół domu, bezsenne noce w winnicy,

gdzie cała rodzina się chroniła, przed wojskiem okupanta i bandami.

Koszmar, który przeżywaliśmy- zakończyl się ucieczką z naszego domu,

z niewielkim dobytkiem. Nie było innego wyjścia , bo groziła nam śmierć.

Następny etap , który zachował się w mojej pamięci- to podróż, bardzo długa / ponad tydzień/

wagonami towarowymi, wraz z naszym dobytkiem.

Docelowo osiedlono nas na Ziemiach Odzyskanych na Zachodzie kraju.

Była to wiosna 1946 r. /kwiecień /

Oczom moim ukazał się krajobraz, którego nie znałam.

Dom, który objęli moi dziadkowie byl położony w pobliżu rzeki.Było dużo zieleni.

Aktualnie w domu, była właścicielka  Niemka z dwoma synami,która przez krótki czas

zamieszkiwała wspólnie z nami.Stosunki- były poprawne, a moja babcia doskonale sobie

radziła w porozumiewaniu się w języku niemieckim.

Niemcy, do których nas zakwaterowano- cierpieli głód, nie posiadali  żadnych zapasów.

Nawe koty stanowiły dla nich pożywienie- co było dla nas szokiem.

My byliśmy w lepszej sytuacji, bo przywieziona krowa dawała mleko ,były też zapasy mąki

i inne.  Dotychczasowa właścicielka - nie chciała czekać na  oficjalne wysiedlenie.

Postanowiła zebrać niezbędne rzeczy do życia, ktore mogła przewieźć  ręcznym wózkiem,

wraz z synami, zaopatrzona w bochenki chleba przez babcię- opuściła nocą  swoj dom,

kierując się do granicy państwa/około 30 km/.

Po wielu latach dowiedzieliśmy się, że udało się im przeżyć- znaleźli się w RFN.

Byli właściciele, utrzymywali z naszą rodziną kontakty, aż do śmierci właścicielki,udzielali nam

też pomocy materialnej, z wdzieczności za pomoc  okazaną im, w trudnej sytuacji.

Miejscowość, w której dziadkowie objeli 7-mio hektarowe gospodarstwo rolne, była moim

domem do 15 roku  życia.Tu skończyłam Szkołę Podstawową i rozpoczęłam pracę zawodową.

Wszelkie prace fizyczne w gospodarstwie rolnym były moim udziałem.

Patrząc  na aktualną mechanizację na wsi, trudno nawet porównywać , co ja  jako kilkunastoletnia

dziewczyna- musiałam robić. Np. żniwa    trwały wiele dni.Było to koszenie kosą, kosiarką, za 

którą trzeba było wiązać snopki, czasami nawet sierpem, jeżeli zboże wyległo.W zbożu było

wiele ostu, a rękawic brak.Inne prace- są również nieporównywalne.

Wakacje dla mnie- to czas na zdobycie środków, na zakup książek do szkoly.

Umożliwiały to - Lasy Państwowe, organizując całodzienne wyjazdy samochodami na jagody.

W lesie był odbiór zebranych jagód.

Pomimo trudności, była radość  życia i chęć do pracy.Okres ten - mile wspominam.

Moment podjęcia pracy zawodowej poza domem- zakończył moje dzieciństwo."

 

c.d.n

mariatalar

mariatalar : : moja  
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz