Dalsza droga...
Komentarze: 0
Dalsza droga..
Noc spedziłam w skromnym pokoiku, na terenie posesji.
Ranek, zastał mnie wypoczętą i w dobrym humorze.
Po posiłku, wraz z nowym przewodnikiem-ruszyłam
w dalszą drogę.Przewodnikiem moim był koń wraz z jeźdźcem.
Po pokonaniu, około 3 km- przewodnik posadził mnie na koniu,
a sam prowadził go za uzdę.
Mijaliśmy różne zagajniki, pola i ląki. Nie potrafiłabym określić,
dokąd zmierzamy.Tak było przez parę godzin, aż do zmroku.
O zmroku, ukazał się nam następny szałas, gdzie mieliśmy
spędzić noc.Przewodnik, bardzo sprawnie sporządził kolację,
z produktów, które posiadał ze sobą.
Po posiłku-zapadłam w kamienny sen.Nie wiem , jak długo spałam,
ponieważ nie słyszałam niczego.
Zbudziło mnie słońce, które było już wysoko na horyzoncie.
Rozejrzałam się uważnie wokół siebie i stwierdziłam, że jestem sama.
Na stole znalazłam kartkę, od przewodnika- gdzie objaśniał,
w jaki sposób mam się kierować w poszukiwaniach.
Przewodnik, pozostawił mi też ,zapas art. żywnościowych na drogę.
Nie pozostało mi więc nic innego , jak po śniadaniu - iść dalej..
Kroki moje, skierowałam nad strumień,którego brzegiem przesuwałamsię na południe.
Po przejściu kilku kilometrów- zobaczyłam jakieś domostwo.
Bardzo się ucieszyłam, ponieważ spodziewałam się jakiejś informacji o bliskich.
Gospodyni, była miła - poczestowała mnie posiłkiem, a następnie
skierowała do lokalnych władz.Trafiłam na posterunek, gdzie po przesłuchaniu
uzyskałam czsowe miejsce pobytu.
W międzyczasie , w mediach ukazała się informacja, że odnaleziono
dziewczynkę ,która zaginęła 5 miesięcy temu.
Czekałam na odzew rodziny. Trwało to kilka dni.
Matka z bratem- zgłosiła się po mnie , po kilku dniach.
Radość była wielka, gdyż sądzono, że już nie żyję .
Mogłam nareszcie odetchnąć i przemyśleć, co mnie spotkało po zaginieciu.
c.d.n.
mariatalar
Dodaj komentarz