Komentarze: 0
I.Wyjazd
Zula obejrzała się w lustrze- zapytała:Kiedy wyjedziemy Rod ? Jak tylko spakujesz dzieci,
a także cały nasz dobytek.
Jutro o godz. 5 rano - czekaj na mnie przy samochodzie.
Zula, zabrała się za pakowanie i sprawdzanie pakowanych rzeczy.
Nie miała wyjścia,, chociaż długo zastanawiała się nad celowością
wyjazdu.Pozostać jednak w otoczeniu toczącej się wojny- było
bardziej niebezpieczne , niż wyjazd w nieznane.
Och Rod !.. Tak bardzo Cię kocham..!
Wprost nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
Wspominam, te chwile upojne i głębokie uczucie,którym Cię darzyłam.
Uczuć, z mojej strony byłam pewna.Czy Rod kochał mnie tak samo?
Nie zawsze miałam taką pewność !
Wydawało mi się, że Jego miłość - została gdzie indziej !
Aktualna rzeczywistość, zmuszała do troski o rodzinę.
Posiadam przecież pod opieką czworo dzieci i to jest
najważniejsze, a nie prawdziwość uczuć męża.
Rod, przyjechał po nas punktualnie i zawiózł nas
na miejsce zboru uciekinierów, do których dołączyliśmy.
Uciekinierów, zebrało się około 1200 osób i zorganizowanie
wyjazdu - nie było proste.
Załadowano nas do wagonów towarowych.
Siedzieliśmy, na tobołkach poukładanych na deskach w wagonach.
Należało przygotować jakieś spanie, ponieważ przed nami długa droga.
Posiłki-przygotowywaliśmy na butli turystycznej /tylko herbata! /.
Po trudnym dniu- położyłam dzieci do spania, a sama wtuliłam się pomiędzy
Eni i Mery i tak usnęłam.
c.d.n.
mariatalar